Dzień jak co dzień. Wstałem rano, umyłem się, ubrałem. Odgrzałem na śniadanie obiad sprzed tygodnia. Nawet nie spleśniał. Wsunąłem też dwie gratki, czyli sraczka murowana (co okazuje się być oksymoronem). Pograłem w grę (nie w Tomb Raider) i czas chyba sprawdzić, czy Piotr się obudził, bo trzeba jechać do pracy. A potem majówka, szumnie Majówką zwana. Spędzona w Gdańskich parkach, lasach, plażach (NA plażach), z przyprawami, książką, i innymi dziwnymi rzeczami. To nara. Idę do pokoju obok.
i tak brzmi lepiej niż moja majówka, na którą nadal nie mam pomysłu ;]
a moja brzmi jakby była przemyślana?
„murowana sraczka – oksymoron” – dobre!