Dzień pierwszy był wczoraj. Dzień zerowy przedwczoraj, jechaliśmy. Między innymi przez Sosnowiec. Wioska znana z samobójczej śmierci narciarki Magdaleny W. Samobójcy chcący połączyć się z Madzią mogą jeść obiady na stacjach benzynowych. MA-SA-KRA.
Pierwszy dzień upłynął w pocie. Nie tylko czoła, pleców również. Duszno jak w dupie. Ale załatwiło się to, co się chciało, zostawiając nieco na dziś.
Zdjęcia z zachodu słońca pod Wawelem wrzucę później, jak wrócę do Gdańska, bo nie wziąłem tu kabla do starego telefonu. Wytrzymacie.
P.S. Kurczak na kolację i dalsza jego część na śniadanie całkiem spoko.
P.S.S. Chyba obydwaj z Peterlinem mamy coś na bani. Ech te baby…
No Comments